piątek, 22 maja 2009

Inne znane i znajome zwierzaczki




 Tina


Gizmo - kocurek z pogranicza polsko-białoruskiego


Kazik - rudobiały europejczyk z pogranicza polsko-niemieckiego,też kanapowiec


Baj - mieszaniec teriera

Kazik - waleczny kocur, rudobiały z pogranicza polsko-niemieckiego


Tina - pies kanapowy



portret Tiny

Tina - mieszaniec jamnika długowłosego bez ogonka

czwartek, 14 maja 2009

"Chłopaki" , przyjaciele i znajomi syberyjskiego psa na tygrysy




 
pies rasy jamnik krótkowłosy - podobny do Amika

pies rasy basset - podobny do Olafa

pies rasy owczarek niemiecki - podobny do Cezara


pies rasy rottwailer - podobny do Emira




Numer jeden to Emir - młody rottwailer. Ich przyjaźń a nawet miłość była bardzo "płomienna". To co pokazały te dwa zwierzaki, jakie może być pomiędzy nimi uczucie, tego nigdy nie można zapomnieć. Te ich przytulania, tarzania się w trawie, tańce i obskakiwania dookoła siebie. Ten widok był nie samowity i nie powtarzalny.

Numer drugi to Cezar - młody owczarek niemiecki. Kora darzyła go uczuciem przyjaźni. Lubiła
z nim biegać i bawić się ale nie okazywała mu takiej miłości jak Emirowi.

Numer trzy to Murzyn - starszy mieszaniec a do tego niższy niż Kora. Był psem bardzo pokracznym, pojawiał się zawsze w okresie cieczki i co dziwnego nasza suczka dostawała "maślanych oczu" i kamieniała - nie można jej było ruszyć z miejsca na widok tego niewydarzonego psiaka. Ale cóż zrobić widocznie miał coś w sobie co przykuwało do niego jej uwagę lub może lubiła "starszych panów".

Inni znajomi naszego psa:

Czarek - mieszaniec pudla średniej wielkości, o czarnej kręconej sierści.

Nikita i Olaf - dwa bassety, które weszły w zatarg z Emirem. Wyglądało to tak jakby walczyły
o Korę.

Amik - jamnik, który biegał za wszystkimi suczkami w okolicy. A jak tylko zaczął się sezon cieczek to wyruszał "w trasę".

wtorek, 5 maja 2009

Myszytos czyli czarny kot Nam przebiegł drogę !




Malczik czyli Myszytos



ja też potrafię wysoko wchodzić


Myszytos i jej przybrana mamka Beszamel


nie ma to jak dobre jedzonko ...

czyż nie pięknie śpię ?


małe przestraszone maleństwo czyli Myszytos

Był wiosenny, kwietniowy wieczór. Będąc z Korą na spacerze spotkaliśmy znajomą z psem wilczurem - Cezarem. Psy znały się, lubiły i zawsze razem bawiły, a my właściciele mieliśmy swoje "5 minut" na pogaduchy. Wtedy to właśnie pojawił się syn znajomej znany nam z tego, że zaopatrywał jej dom we wszystkie znalezione trzymając coś małego na ręku. W pierwszym momencie myśleliśmy, że ma świnkę morską ale on wyjaśnił, że jest to mały kot. Prosił swoją mamę, aby przygarnąć zwierzaka, gdyż zabrał stworka dzieciom, które go dręczyły. Niestety jego mama odmówiła, gdyż Cezar atawistycznie nie lubił kotów. Na ich widok dostawał tak silnej agresji, że często wyrywał się i pędził na złamanie karku za biednym kotem i nie dawał się odciągnąć choć kot mu dawno uciekł. W ten sposób w nasze ręce trafiło przestraszone czarno-białe maleństwo.

Po przybyciu do domu zaczęliśmy się zastanawiać jak maleństwo zostanie przyjęte przez Beszamela oraz Korę. Kotka początkowo prychała, ale bardzo się interesowała małym stworkiem. Kora natomiast od pierwszej chwili zapałała do maleństwa miłością jaka rzadko się zdarza między psem i kotem. Nie spuszczała z malca oka i tam gdzie był malec tam była i Kora. Tak więc czarno-biały, piszczący stworek został zaakceptowany przez innych domowników.

Maleństwo nie potrzebowało wiele czasu na zaaklimatyzowanie się w nowym miejscu i już po paru dniach nie poruszało się inaczej po mieszkaniu jak biegiem i trzeba było bardzo uważać, aby nie nadepnąć na nie. W tym czasie spożywało olbrzymie ilości mleka dla niemowląt jedząc co 3 godziny w ciągu doby. Kora z Beszamelem okazały się cudownymi mamkami dzieląc między siebie obowiązki związane z opieką nad maluchem. Beszamel dbał o higienę i masowanie brzuszka po jedzeniu, Kora natomiast dbała o bezpieczeństwo małego szaleńca i służyła jako podgrzewane łóżeczko, bo maluch uwielbiał zasypiać na jej ciepłym brzuchu. Wielokrotnie zdarzało się, że Korcia przez godzinę leżała bez ruchu żeby tylko śpiący na niej brzdąc się nie obudził. W ten oto sposób zaczął się żywot kolejnego naszego zwierzaczka w naszym domu.

Skąd się wzięło imię Myszytos? To proste. Dawno, dawno temu była w telewizji wyświetlana bajka o meksykańskiej wojowniczej myszy, która to z hiszpańskiego nazywała się Myszytos. Mysz ta ruszając do akcji wydawała z siebie najpierw śmieszne dzwięki, a potem z kopyta ruszała dalej i identycznie zachowywał się nasz kociak co nas tak bawiło, że postanowiliśmy nazwać go Myszytosem. Nie było to jednak jedyne imię na które reagowała. W późniejszym okresie przybiegała również jak się zawołało Malczik lub Grubcio.